sobota, 24 sierpnia 2013

DZIAŁ 7 ♥ "If I smile and don't believe it, Soon I know I'll wake from this dream."

     Rozmowy i śmiechy ponad 11 osób, roznosiły się jak echo po szatni. Wszyscy ubrani w biało-czarne , jednakowe stroje. Świetnie było ponownie spotkać drużynę, z której połowa była twoimi kumplami z dzieciństwa. Wszystkim dopisywały humory. Właśnie dzisiaj Louis miał wyjść na boisko i zrobić dokładnie to, co robił z taką pasją jako nastolatek. Tym razem na szczytny cel. Udali się korytarzem prowadzącym na murawę, gdy wszyscy byli gotowi. Lubie zgromadzeni na trybunach zaczęli wiwatować, dokładnie jak rok temu, gdy stanął w tym samym miejscu, z tymi samymi osobami i w tym samym celu. To samo podekscytowanie ogarnęło stadion. Cała rodzina, przyjaciele na trybunach. Czwórka najlepszych z nich stała pod trybunami.
     Kilka minut później, sędzia rozpoczął pierwszą połowę meczu, która po walce, wielu faulach i zmianach, zakończyła się wynikiem 1:0 dla przeciwników. Doncaster Rovers motywowali się nawzajem w przerwie rozgrywki tak, aby w drugiej połowie dać z siebie 1000%. Lou chciał pokazać wszystkim na co stać jego i jego drużynę. Cały czas zastanawiało go, czy Collin przyjechał do Doncaster z chłopcami. Nie zauważył jeszcze jego obecności. Jeśli tak, to jaka atmosfera panowała wśród wszystkich? W środku miał wielką nadzieję, że Col przemyślał wszystko i przeprosił Harry'ego. Poza tym Styles nie wyglądał na przygnębionego. Więc może jest OK? Louis'a rozbawiło wyobrażenie H jako cheerleaderki.

     Kolejna połowa była jeszcze bardziej zaciętą walką. Do samego końca drużyna Tomlinson'a walczyła o każdą bramkę i starała się wykorzystywać każdy moment, w którym potencjalnie można było zdobyć kolejnego gola. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Doncaster Rovers. Cały stadion ogarnęła euforia. Louis przebiegł wzdłuż trybun, w stronę swoich przyjaciół, którzy wręcz szaleli ze szczęścia. Zauważył, że Collin stoi z nimi. Chłopcy pobiegli w jego stronę. Ale to, co stało się chwilę później, było nie do przewidzenia.
     Collin podbiegł do Louis'a jako pierwszy, chwycił jego twarz i pocałował go. Przy tysiącach ludzi... Przy... Harry'm...
-Gratuluję Lou-wyszeptał Williams Był pełen radości. Louis wpatrywał się w niego pustym wzrokiem.
-Co... Co ty...?
-Kocham Cię, Louis.
-Collin.. Ty chyba nie zdajesz sobie z niczego sprawy...-Louis odepchnął chłopaka, wyminął go i już po chwili zespół rzucał mu się w ramiona. Radość panująca dookoła przyprawiała go o zawrót głowy.
-Gdzie jest Harry?-zapytał, gdy chłopcy odsunęli się od niego na tyle, żeby mógł zobaczyć brak jego osoby.
-Kazał ci przekazać gratulacje i powiedzieć, że się cieszy-odpowiedział cicho Zayn.
     Louis przebierał się w szatni. Został sam, ponieważ zaraz po podziękowaniach poszedł szukać Harry'ego, ale nigdzie w pobliżu go nie było. Zawodnicy pożegnali się z Lou, życzyli kolejnych sukcesów i rozeszli się.



     Mecz sam w sobie, Louis uważał za udany. Jednak to co stało się sekundy po gwizdku, było dla Tomlinson'a wręcz przerażające. Przecież nikt z zewnątrz nie wiedział o jego orientacji. Bał się reakcji wszystkich, gdy miałby sam to ogłosić, a co dopiero, gdy ktoś ujawnia to za ciebie i to w taki sposób. Dźwięk SMSa przerwał jego rozmyślania. Przeszukał torbę i wyciągnął komórkę. "Harry jest z nami. Wracamy do domu. Do zobaczenia." NADAWCA: Liam. Uspokoiła go wieść, że Harry się znalazł. Ale co z nim? Jest wściekły, zły, smutny? Po chwili w głowie Louis'a zagnieździła się myśl. "A co jeśli... Nie.. Niemożliwe"
     Louis miał wrócić do Londynu następnego dnia. Noc postanowił spędzić w rodzinnym domu. Przed stadionem czekała na niego mama z siostrami. Gdy tylko wyszedł z budynku, Lottie, Fizzy i bliźniaczki rzuciły się w jego ramiona. Po chwili czułości, podszedł uściskać mamę.
-Jestem z ciebie dumna, Boo Bear.-wyszeptała.
-Mamo, odpuść... Nie mów tak do mnie. Wiesz, że tego nie lubię.-Louis zaśmiał się cicho.
-Dobrze, Boo.-Jay zachichotała. Wsiedli do auta. W drodze do domu odwiedzili kilka sklepów w celu zrobienia zakupów. W każdym z nich Louis był witany bardzo ciepło.
     Reszta dnia minęła spokojnie, w rodzinnej atmosferze. Przyjechał Dan, dziadkowie i chłopak Lottie. Louis dawno ich nie widział. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo za nimi tęsknił.
     Gdy wieczorem wszyscy się rozeszli, a Daisy i Phoebe spały, Louis kazał Lottie i Fizzy iść do pokojów, a sam zabrał się za pomoc w sprzątaniu.
-Dziękuję ci Lou, nie musisz.-powiedziała Jay
-Tak. Nie muszę. Ale chcę. -Louis zebrał talerze. Jay stanęła nieruchomo i przyjrzała się najstarszemu dziecku. Zbliżyła się i chwyciła chłopaka za nadgarstek. Louis podniósł głowę i spojrzał pytająco na matkę.
-Usiądź.-powiedziała spokojnym głosem, a gdy Louis wykonał polecenie, przysunęła krzesło i zrobiła to samo.-Louis, kochanie... Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?-chwyciła delikatnie jego dłoń.
-O czym?
-O tym, że... wolisz chłopców...-widać było, że wciąż nie wierzyła w to, co się działo- Nie wiedziałam, że będę ostatnią osobą, która się o tym dowie...-chłopakowi było ciężko na sercu, gdy jego matka wypowiadała te słowa z przykrością w głosie.
-Przepraszam mamo. Sam się nie przyzwyczaiłem... Wyleciało mi to z głowy.
-A kim jest ten chłopak? Ten ze stadionu. Mogłeś go tutaj zaprosić.
-Musiał już wracać... Ma na imię Collin. Harry mnie z nim poznał.-Lou spojrzał w dal, przypominając sobie ten moment, w którym pewny siebie chłopak wkroczył do salonu i od razu oczarował Louis'a.
-Collin...-powtórzyła imię, z zamiarem zapamiętania go-Jaki on jest?-zapytała z zaciekawieniem w oczach.
-Hmm...-Louis zastanowił się chwilę-Zabawny, opiekuńczy, towarzyski, czuły, szalony... Nieobliczalny...-w głowie pojawiło się wyobrażenie Collina przy Harrym-kurewsko zazdrosny...-wypowiedział mimowolnie. Do rzeczywistości sprowadził go mocny uścisk palców mamy.
-Louis!
-Przepraszam...-zaśmiał się cicho.
-Wydaje się być świetnym chłopakiem.-powiedziała czule Jay. Lou wydawało się, że zignorowała dwie ostatnie cechy Collina.
-Yhm.-Louis przytaknął, powracając wzrokiem do punktu w nicości.
-Jednak wciąż nie wiem wszystkiego.-nastąpiła cisza, której żadne z nich nie śmiało przerwać. Dla Lou była to okazja do wygadania się. Mówił jej wszystko. Zawsze. Opanował go lekki stres. Spojrzał na Jay, a ona uśmiechnęła się ciepło i ścisnęła jego dłoń.
-Mamo... Bo on nie jest jedyny.-Mina Johanny nie wyrażała nic przez kilka dłuższych chwil. "To chyba zbyt dużo jak na nią..." przemknęło Tomlinson'owi przez myśl. Dopiero dowiedziała się o orientacji syna, w dodatku nie bezpośrednio od niego,  a jeszcze on mówi, że miejsce w jego sercu zajmują dwie osoby.
-Kto to?- zapytała z nutą strachu i wahania w głosie. Louis przełknął ślinę.
-Harry.-wyszeptał. Poczuł jak ręka mamy ponownie się rozluźnia, a jej twarz przybiera poprzedni, spokojny wyraz.-Pocałowałem go...-dodał ostrożnie. Dostrzegł jak jej oczy zabłysnęły. Wiedział, że kochał Harry'ego jak własne dziecko. Uwielbiała cały zespół, ale to Harry najbardziej zwrócił jej uwagę od samego początku.-Trochę nie wyszło, ale... Poczułem się lżej.
-Rozmawiałeś z nim o tym, co czujesz?
-Nie. Tylko przeprosiłem go za pocałunek, bo wydawało mi się, że coś poszło nie tak.
-Dlaczego tak myślałeś?-zmarszczyła brwi
-Wydawał się jakby spłoszony.
-Wiesz, co było tego powodem?-Louis zawahał się.
-Collin.-odparł krótko.
-Bał się jego reakcji?
-Można tak powiedzieć.

___________________________________________
Oto rozdział numer 7 ;)
Baaaardzooo przepraszam za opis meczu, za to że dwie połowy opisałam takim ogółem, ale nie potrafiłam tego opisać. Wolałam opisać to tak, niż wymyślać bzdury. Zbyt dużo w rozdziale się nie dzieje. Kolejny nie pojawi się tak szybko, bo nawet nie zaczęłam go pisać... I nie wiem co w nim w ogóle będzie...

Dziękuję za 1000 wejść KOCHAM WAS

6 komentarzy:

  1. grrr... nie lubię Collina -.- wszystko psuje, ale to twoje opowiadanie, a jak wiadomo, zawsze musi być jakiś zły charakter ;/
    Błagam Cię, dodaj szybko kolejny *_________*

    http://givemelove-opowiadanieoonedirection.blogspot.com/

    @gwalceekran

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny, omg kocham kocham kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  3. asgfgfgdgfgfgfgfgfhhfsgdfjk! Harry jest zazdrosny, niech to będzie znak dla Lou :)
    a Collin trochę pochopnie postąpił z tym pocałunkiem, ale nie dziwię mu się - chciał pokazać Harry'emu, że nie da się tak łatwo pokonać. a więc czekam w kolejnym rozdziale na rywalizację między chłopakami :)
    Lou jest trochę w sytuacji jak ta laska z Awkward xD
    @agusssmile91

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne Skarbie *-*
    uwielbiam jak piszesz i czekam na nowy rozdział!
    @SiemaLarreh

    OdpowiedzUsuń