wtorek, 27 sierpnia 2013

DZIAŁ 8 ♥ "The space in between us starts to feel like we're worlds apart."

Rozdział pojawił się wcześniej niż przewidywałam i mam nadzieję, że was ucieszy. ♥ Przepraszam za jego długość, ale tylko tyle udało mi się napisać. Miłego czytania . ♥
_____________________________________________


     -Do kiedy z nami zostajesz?-zapytała Lottie wkładając ręce głębiej w kieszenie.
-Wyjeżdżam dzisiaj.-odpowiedział Lou.Spacerowali razem z bliźniaczkami po Doncaster. Fizzy została w domu, żeby pomóc mamie.
-Dlaczego? Przecież jutro też masz wolne.-spojrzała na niego swoimi dużymi oczami w oczekiwaniu na odpowiedź.
-W sumie... Nie wiem.-Louis szybko rozważył wszystkie za i przeciw późniejszego powrotu do stolicy-Mogę zostać.-wzruszył ramionami.
-To cudownie! Dziękuję Lou.
-Nie ma za co, skarbie.-objął siostrę ramieniem. Kierowali się w stronę placu zabaw.-Em... Lottie?
-Uhm?
-Nie przeszkadza ci to, że jestem... nie taki?-zapytał cicho Louis.
-Nie taki?-zaśmiała się cicho-Dlaczego nie taki? Bo homo?
-No tak..-przez chwilę Louis poczuł się, jakby rozmawiał ze starszą od siebie osobą-Nie wiem, jak reagują na to osoby w twoim wieku.
-Z tego, co widzę, to chyba już normalne.-usiedli na ławce oddalonej kilka metrów od piaskownicy, w której bawiły się Daisy i Phoebe.-To był twój chłopak?
-Nie...
-Przystojny.-Louis spojrzał na siostrę i oboje zaczęli się śmiać.
-Powiem Martinowi!
-Myślisz, że będzie zazdrosny o geja?
-Musimy to sprawdzić.
-Lubisz go?-zapytała, gdy opanowali śmiech.
-To ja powinienem wypytywać ciebie i Felicite o to.-zauważył.
-Ja mam chłopaka, a Fizzy daj jeszcze spokój.
-Ale tylko trochę.-Lou uniósł brwi, na co siostra znowu się zaśmiała.
-A więc?
-A więc co?
-No z tym chłopakiem.
-Z Collinem? Jak na razie moje życie uczuciowe jest nieźle pogmatwane.
-Czyli pozostaje mi trzymać kciuki?
-Widocznie tak.


LONDYN
♥play♥

     Wyłączył telewizor i rzucił pilot na stół. Gdziekolwiek nie przełączył, mówili tylko o jednym-o meczu. Nie miał nic przeciwko, mógłby tego słuchać godzinami, gdyby każda informacja nie kończyła się najgorszym momentem, który mógł wtedy spotkać Harry'ego. I za każdym razem składali na końcu życzenia. "Jakby w ogóle ze sobą byli."
     Poszedł do kuchni, otworzył lodówkę i przeczesał włosy palcami. Po chwili zastanowienia zabrał ser i zaczął robić kanapki.
     Podróż do Doncaster nie była dla niego wesoła. Może i reszta chłopaków rozmawiała z Collinem, ale Harry mógł się założyć, że gdyby wiedzieli o nim więcej, bez wątpienia jechali by w kompletnej ciszy.
      Harry się przeliczył. Nie wiedział, że Williams może okazać się takim dupkiem. Coraz bardziej był za tym, że pocałował Lou specjalnie, żeby Harry dał sobie spokój. "Nie mogę. Nie mogę się poddać. Choćby nie wiem co..." Usiadł przy stole z jedzeniem i chwycił telefon. Na szybko sprawdził co nowego. Już miał go odłożyć, kiedy komórka zawibrowała w jego dłoni. LOUIS. Jego ciało przeszedł dreszcz. Mimowolnie odrzucił połączenie.


2 DNI PÓŹNIEJ * POŁUDNIE

     Dzisiejszy wywiad odbywał się niedaleko od domu Harry'ego. Chłopak postanowił dotrzeć tam na pieszo. Chciał już tam być, bo stęsknił się za Lou, le z drugiej strony, jego widok przypomni mu o czymś, co wolałby dawno wymazać z pamięci.
     Starając się zająć myśli czym innym, wyszedł z domu. Kilka metrów od niego, na ulicy, stało zaparkowane czarne auto. Harry stał na schodach, nie wiedząc co zrobić. Zszedł z nich i powoli ruszył przed siebie, nie spuszczając wzroku z pojazdu. Za szybą dostrzegł rękę, a po chwili drzwi od strony pasażera otwarły się.
-Ja... chciałem się przejść.-powiedział Harry opierając rękę na drzwiach i pochylając się.
-Innym razem-odparł Louis-wsiadaj. Harry usiadł wygodnie w fotelu i zapiął pas. Gdy Louis nie odpalił auta, Harry spojrzał na niego.
-Dlaczego nie jedziemy?
-To kawałek drogi. Zdążymy.-po krótkiej ciszy odwrócił głowę w stronę pasażera.-Dlaczego zniknąłeś tak nagle w sobotę?
-Źle się poczułem.-Harry starał się uniknąć wzroku Louis'a.
-Harreh... Stać cię na lepsze wymówki. Ale ja chcę usłyszeć prawdę.-Louis sięgnął ręką w stronę twarzy Hazzy, chwycił go za podbródek i odwrócił jego twarz, zmuszając go tym samym do spojrzenia mu w oczy. W jednym momencie w Harry'm coś pękło. Czuł, że nie może dłużej tego trzymać w sobie.
-Harry...
-A jak myślisz? Poznałem cię z Collinem, a to ja najbardziej na tym cierpię!-wyrzucił z siebie. Lou opuścił rękę i wciąż wpatrywał się w twarz chłopaka.-Miałem tam stać i udawać, że nie zauważyłem, że cię pocałował? kiedy dwa dni wcześniej zrobiłeś to samo mi? To tak cholernie bolało...-zacisnął zęby.
-Przepraszam...
-Nie przepraszaj. To było coś, o czym nawet nie marzyłem...-słowa, które wypowiadał Harry docierały do Louis'a z lekkim opóźnieniem. Powoli zdawał sobie sprawę, że Harry prawdopodobnie odwzajemnia jego uczucie. Styles wydawał się w tym momencie być tak kruchy i zraniony. Louis miał ochotę wziąć go w ramiona i nigdy go nie wypuścić. Chciał go ochronić przed wszystkim co złe.
Po chwili zorientował się, że oboje siedzą w ciszy, wpatrując się w siebie nawzajem. Zielone ozy młodszego chłopaka zdawały się być wilgotne. Louis ponownie uniósł dłoń do twarzy Harry'ego i delikatnie pogładził jego policzek kciukiem.
-Kocham Cię, Harry...-wyszeptał-Nie chcę Collina. Chcę ciebie. Od samego początku...

sobota, 24 sierpnia 2013

DZIAŁ 7 ♥ "If I smile and don't believe it, Soon I know I'll wake from this dream."

     Rozmowy i śmiechy ponad 11 osób, roznosiły się jak echo po szatni. Wszyscy ubrani w biało-czarne , jednakowe stroje. Świetnie było ponownie spotkać drużynę, z której połowa była twoimi kumplami z dzieciństwa. Wszystkim dopisywały humory. Właśnie dzisiaj Louis miał wyjść na boisko i zrobić dokładnie to, co robił z taką pasją jako nastolatek. Tym razem na szczytny cel. Udali się korytarzem prowadzącym na murawę, gdy wszyscy byli gotowi. Lubie zgromadzeni na trybunach zaczęli wiwatować, dokładnie jak rok temu, gdy stanął w tym samym miejscu, z tymi samymi osobami i w tym samym celu. To samo podekscytowanie ogarnęło stadion. Cała rodzina, przyjaciele na trybunach. Czwórka najlepszych z nich stała pod trybunami.
     Kilka minut później, sędzia rozpoczął pierwszą połowę meczu, która po walce, wielu faulach i zmianach, zakończyła się wynikiem 1:0 dla przeciwników. Doncaster Rovers motywowali się nawzajem w przerwie rozgrywki tak, aby w drugiej połowie dać z siebie 1000%. Lou chciał pokazać wszystkim na co stać jego i jego drużynę. Cały czas zastanawiało go, czy Collin przyjechał do Doncaster z chłopcami. Nie zauważył jeszcze jego obecności. Jeśli tak, to jaka atmosfera panowała wśród wszystkich? W środku miał wielką nadzieję, że Col przemyślał wszystko i przeprosił Harry'ego. Poza tym Styles nie wyglądał na przygnębionego. Więc może jest OK? Louis'a rozbawiło wyobrażenie H jako cheerleaderki.

     Kolejna połowa była jeszcze bardziej zaciętą walką. Do samego końca drużyna Tomlinson'a walczyła o każdą bramkę i starała się wykorzystywać każdy moment, w którym potencjalnie można było zdobyć kolejnego gola. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Doncaster Rovers. Cały stadion ogarnęła euforia. Louis przebiegł wzdłuż trybun, w stronę swoich przyjaciół, którzy wręcz szaleli ze szczęścia. Zauważył, że Collin stoi z nimi. Chłopcy pobiegli w jego stronę. Ale to, co stało się chwilę później, było nie do przewidzenia.
     Collin podbiegł do Louis'a jako pierwszy, chwycił jego twarz i pocałował go. Przy tysiącach ludzi... Przy... Harry'm...
-Gratuluję Lou-wyszeptał Williams Był pełen radości. Louis wpatrywał się w niego pustym wzrokiem.
-Co... Co ty...?
-Kocham Cię, Louis.
-Collin.. Ty chyba nie zdajesz sobie z niczego sprawy...-Louis odepchnął chłopaka, wyminął go i już po chwili zespół rzucał mu się w ramiona. Radość panująca dookoła przyprawiała go o zawrót głowy.
-Gdzie jest Harry?-zapytał, gdy chłopcy odsunęli się od niego na tyle, żeby mógł zobaczyć brak jego osoby.
-Kazał ci przekazać gratulacje i powiedzieć, że się cieszy-odpowiedział cicho Zayn.
     Louis przebierał się w szatni. Został sam, ponieważ zaraz po podziękowaniach poszedł szukać Harry'ego, ale nigdzie w pobliżu go nie było. Zawodnicy pożegnali się z Lou, życzyli kolejnych sukcesów i rozeszli się.



     Mecz sam w sobie, Louis uważał za udany. Jednak to co stało się sekundy po gwizdku, było dla Tomlinson'a wręcz przerażające. Przecież nikt z zewnątrz nie wiedział o jego orientacji. Bał się reakcji wszystkich, gdy miałby sam to ogłosić, a co dopiero, gdy ktoś ujawnia to za ciebie i to w taki sposób. Dźwięk SMSa przerwał jego rozmyślania. Przeszukał torbę i wyciągnął komórkę. "Harry jest z nami. Wracamy do domu. Do zobaczenia." NADAWCA: Liam. Uspokoiła go wieść, że Harry się znalazł. Ale co z nim? Jest wściekły, zły, smutny? Po chwili w głowie Louis'a zagnieździła się myśl. "A co jeśli... Nie.. Niemożliwe"
     Louis miał wrócić do Londynu następnego dnia. Noc postanowił spędzić w rodzinnym domu. Przed stadionem czekała na niego mama z siostrami. Gdy tylko wyszedł z budynku, Lottie, Fizzy i bliźniaczki rzuciły się w jego ramiona. Po chwili czułości, podszedł uściskać mamę.
-Jestem z ciebie dumna, Boo Bear.-wyszeptała.
-Mamo, odpuść... Nie mów tak do mnie. Wiesz, że tego nie lubię.-Louis zaśmiał się cicho.
-Dobrze, Boo.-Jay zachichotała. Wsiedli do auta. W drodze do domu odwiedzili kilka sklepów w celu zrobienia zakupów. W każdym z nich Louis był witany bardzo ciepło.
     Reszta dnia minęła spokojnie, w rodzinnej atmosferze. Przyjechał Dan, dziadkowie i chłopak Lottie. Louis dawno ich nie widział. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo za nimi tęsknił.
     Gdy wieczorem wszyscy się rozeszli, a Daisy i Phoebe spały, Louis kazał Lottie i Fizzy iść do pokojów, a sam zabrał się za pomoc w sprzątaniu.
-Dziękuję ci Lou, nie musisz.-powiedziała Jay
-Tak. Nie muszę. Ale chcę. -Louis zebrał talerze. Jay stanęła nieruchomo i przyjrzała się najstarszemu dziecku. Zbliżyła się i chwyciła chłopaka za nadgarstek. Louis podniósł głowę i spojrzał pytająco na matkę.
-Usiądź.-powiedziała spokojnym głosem, a gdy Louis wykonał polecenie, przysunęła krzesło i zrobiła to samo.-Louis, kochanie... Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?-chwyciła delikatnie jego dłoń.
-O czym?
-O tym, że... wolisz chłopców...-widać było, że wciąż nie wierzyła w to, co się działo- Nie wiedziałam, że będę ostatnią osobą, która się o tym dowie...-chłopakowi było ciężko na sercu, gdy jego matka wypowiadała te słowa z przykrością w głosie.
-Przepraszam mamo. Sam się nie przyzwyczaiłem... Wyleciało mi to z głowy.
-A kim jest ten chłopak? Ten ze stadionu. Mogłeś go tutaj zaprosić.
-Musiał już wracać... Ma na imię Collin. Harry mnie z nim poznał.-Lou spojrzał w dal, przypominając sobie ten moment, w którym pewny siebie chłopak wkroczył do salonu i od razu oczarował Louis'a.
-Collin...-powtórzyła imię, z zamiarem zapamiętania go-Jaki on jest?-zapytała z zaciekawieniem w oczach.
-Hmm...-Louis zastanowił się chwilę-Zabawny, opiekuńczy, towarzyski, czuły, szalony... Nieobliczalny...-w głowie pojawiło się wyobrażenie Collina przy Harrym-kurewsko zazdrosny...-wypowiedział mimowolnie. Do rzeczywistości sprowadził go mocny uścisk palców mamy.
-Louis!
-Przepraszam...-zaśmiał się cicho.
-Wydaje się być świetnym chłopakiem.-powiedziała czule Jay. Lou wydawało się, że zignorowała dwie ostatnie cechy Collina.
-Yhm.-Louis przytaknął, powracając wzrokiem do punktu w nicości.
-Jednak wciąż nie wiem wszystkiego.-nastąpiła cisza, której żadne z nich nie śmiało przerwać. Dla Lou była to okazja do wygadania się. Mówił jej wszystko. Zawsze. Opanował go lekki stres. Spojrzał na Jay, a ona uśmiechnęła się ciepło i ścisnęła jego dłoń.
-Mamo... Bo on nie jest jedyny.-Mina Johanny nie wyrażała nic przez kilka dłuższych chwil. "To chyba zbyt dużo jak na nią..." przemknęło Tomlinson'owi przez myśl. Dopiero dowiedziała się o orientacji syna, w dodatku nie bezpośrednio od niego,  a jeszcze on mówi, że miejsce w jego sercu zajmują dwie osoby.
-Kto to?- zapytała z nutą strachu i wahania w głosie. Louis przełknął ślinę.
-Harry.-wyszeptał. Poczuł jak ręka mamy ponownie się rozluźnia, a jej twarz przybiera poprzedni, spokojny wyraz.-Pocałowałem go...-dodał ostrożnie. Dostrzegł jak jej oczy zabłysnęły. Wiedział, że kochał Harry'ego jak własne dziecko. Uwielbiała cały zespół, ale to Harry najbardziej zwrócił jej uwagę od samego początku.-Trochę nie wyszło, ale... Poczułem się lżej.
-Rozmawiałeś z nim o tym, co czujesz?
-Nie. Tylko przeprosiłem go za pocałunek, bo wydawało mi się, że coś poszło nie tak.
-Dlaczego tak myślałeś?-zmarszczyła brwi
-Wydawał się jakby spłoszony.
-Wiesz, co było tego powodem?-Louis zawahał się.
-Collin.-odparł krótko.
-Bał się jego reakcji?
-Można tak powiedzieć.

___________________________________________
Oto rozdział numer 7 ;)
Baaaardzooo przepraszam za opis meczu, za to że dwie połowy opisałam takim ogółem, ale nie potrafiłam tego opisać. Wolałam opisać to tak, niż wymyślać bzdury. Zbyt dużo w rozdziale się nie dzieje. Kolejny nie pojawi się tak szybko, bo nawet nie zaczęłam go pisać... I nie wiem co w nim w ogóle będzie...

Dziękuję za 1000 wejść KOCHAM WAS

wtorek, 20 sierpnia 2013

DZIAŁ 6 ♥ "I wish that I can get the day back and tell you it's alright"

     Pierwszą myślą jaka przyszła do głowy Louis'a było "to nie był sen". Odważył się. Zastanawiał się jak w ogóle mógł zwątpić w swoje uczucia? Z drugiej strony, czy można kochać dwie osoby na raz? Czy jedno z nich to tylko zauroczenie?
     Spojrzał na zegar wiszący na fioletowej ścianie i wstał. Swoje kroki do łazienki, gdzie przygotował się do wyjścia. Był w połowie śniadania, gdy usłyszał trąbienie przed domem. Dokończył szybko jedzenie, zabrał płaszcz z wieszaka i pobiegł do auta.
-Cześć Nialler!-powiedział z uśmiechem wsiadając.
-Hej, Tommo.-odpalił auto i włączył się do ruchu -Co ty taki wesoły?-musiał przyznać, że widok szczęśliwego Lou sprawiał, że uśmiech sam pojawiał się na ustach Horan'a.
-Nic takiego.
-Znowu nie chcesz powiedzieć? Collin?
-Nie.-Niall spojrzał na Lou.
-To... Harry?
-Patrz na drogę!
-Czyli tak?
-Tak.
-No chyba żartujesz! Ale co?-Niall ledwo trzymał kierownicę. Miał nadzieję na coś więcej, niż np. relację z udanej rozmowy. "I pomyśleć, że mam wkład w jego szczęściu"
-Pocałowałem go.-wyszeptał Lou. Wspomnienie momentu z poprzedniego wieczoru wciąż tkwiło w jego głowie. Nie ważne, że nie wyglądało to jak w tych tanich romansidłach. Ledwo o tym pomyślał robiło mu się jakby goręcej.
-BOŻE! Nawet nie wiesz, jak się cieszę!
-Chyba nie dojedziemy przez twoją radość cało na miejsce.- Lou przytrzymał kierownicę ze śmiechem. -Następnym razem ja prowadzę! Poza tym tylko go ... musnąłem? To chyba brzmi odpowiednio.
-I co dalej?
-Poszedłem do auta.
-I koniec?-zapytał zdziwiony Niall.
-Tak.
-Chociaż coś.-po kilku minutach Niall zaparkował pod siedzibą stacji radiowej, dla której mieli udzielać wywiadu. Weszli do środka, gdzie reszta chłopaków już na nich czekała. Louis dostrzegł nikły uśmiech na twarzy Harry'ego skierowany do niego. Audycja zaczynała się za kilka minut i nawet jeśli Lou by chciał, nie mógłby porozmawiać z Harry'm. Musiał poczekać do końca audycji.
     Chwilę po tym jak pożegnali się i wyszli, Louis pobiegł za Harry'm, chwycił go za ramię i lekko pociągnął w swoją stronę.
-Harry, przepraszam za ... wczoraj, jeśli cię to uraziło...
-Spokojnie Louis. Wszystko OK.
-To o co chodzi?-zapytał Louis intensywnie wpatrując się w zielone tęczówki chłopaka. Harry wahał się chwilę przed odpowiedzią. Nie chciał sprawiać problemów, nie chciał kapować. Ale to był Louis. Musiał mu powiedzieć...
-Collin...-wyszeptał, unikając wzroku Tomlinson'a. Louis nerwowo przyglądał się Harry'emu. Gdy człowiek wypowiada czyjeś imię w ten sposób, to na pewno nie oznacza dobrych wieści...


POPRZEDNIEJ NOCY

     Harry stał w drzwiach lekko oszołomiony. Nie zamknął drzwi, póki auto Louis'a nie zniknęło z jego pola widzenia. Gdy tak się stało, ruszył powoli do salonu. To co się stało, było czymś, o czym nawet nie śmiał marzyć. Uśmiech sam pojawił się na jego twarzy. Minęło kilka chwil, kiedy dzwonek do drzwi zmusił go do wstania z kanapy. Pierwsza myśl, która go naszła, to podejrzenie, że Louis czegoś zapomniał. Ale Harry nie słyszał podjeżdżającego samochodu. Podszedł do drzwi i chciał ostrożnie otworzyć drzwi. Jednak osoba po drugiej stronie zrobiła to za niego, i to z takim impetem, że drzwi uderzyły o ścianę. Do przedpokoju wparował rozwścieczony Collin. Przestraszony Harry zrobił krok w tył. Jeszcze nie widział przyjaciela w takim stanie.
-Co to było?
-Co?
-To z Louis'em! Przecież nie byłem ślepy!-Collin popchnął Harry'ego na ścianę, mocno chwytając jego nadgarstek i przyciskając go do ściany.-Jeszcze raz się do niego zbliżysz gówniarzu!-wypalił ze złością centymetry od twarzy chłopaka. Harry nie był w stanie nic powiedzieć. Collin puścił Styles'a i wyszedł trzaskając drzwiami.
     Harry był w szoku. Collin... jeden z jego przyjaciół... Zaufana osoba... Rozmasował nadgarstek, na którym został czerwony ślad.


PO WIZYCIE W RADIU

     Louis wszedł do znanego mu już mieszkania i pewnym krokiem przeszedł przez salon, by po chwili znaleźć się w kuchni, gdzie Collin, nieświadomy niczego, spokojnie czytał gazetę.
-Jak mogłeś?!
-Louis? Co ty...
-Jak mogłeś go zaatakować?!
-Kogo?
-Harry'ego! Nie udawaj głupiego!-Louis nie chciał się dać ponieść nerwom, ale to było trudne, zważając na to, że sprawa dotyczyła ważnej dla niego osoby. Tej, której zawsze bronił.
-Nic mu nie zrobiłem-odparł spokojnie Collin, składając gazetę-Jaki miałbym do tego powód?
-Wczorajszy pocałunek, na przykład.
-O to ci chodzi... Nic mu nie zrobiłem-powtórzył.
-Groziłeś mu!-Louis uderzył pięścią w stół. Nie mógł znieść obojętności w oczach Williamsa.
-Bzdura! Powiedziałem mu kilka słów. Nic poza tym.
-Kłamiesz! Kłamiesz mi prosto w oczy.
-Wierzysz temu gówniarzowi?
-Nie traktuj go jak śmiecia! To twój przyjaciel! Obwiniasz go za coś, co ja zrobiłem?
-Nie ważne który z was! Stało się! I nie chcę, żeby to się powtórzyło!-Collin gwałtownie wstał, uderzając dłońmi o blat. Louis zacisnął zęby. Pokręcił głową. Wyszedł, nie chcąc pogarszać sprawy. Usłyszał wołanie Collina, ale zignorował je...

_________________________________________________________
Nie wiem, czy ten rozdział ma w ogóle sens. Ale cóż, musi być rozdział-przejście. Love ♥ + dziękuję za ponad 800 wyświetleń . xx

środa, 14 sierpnia 2013

DZIAŁ 5 ♥ "What would you do? What would you say? How does it feel? Pretend it's OK."

 Tak jak chcieliście-Larry moment. Musiał nastąpić prędzej czy później :D Przepraszam za ten zastój ale złapał mnie leń . Mam nadzieję, że się spodoba ♥
________________________________________________________

    Jeden z nielicznych słonecznych dni, w środku września, w Londynie. Chłopcy, oprócz Louis'a i Zayn'a siedzieli w jednej z przydrożnych knajpek, przed którą powoli zbierała się masa fanów.
-Dobra, Zayn jest z Ant'em, a dlaczego Lou nie ma z nami?-zapytał Niall
-Dzwoniłem do niego. Powiedział, że nie ma ochoty i jest zmęczony.-odpowiedział Liam-Harry? Wszystko OK?-zapytał przyjaciela. Harry wydawał być się zamyślony od samego początku.
-Ja... Nie wiem.-Liam i Niall wymienili spojrzenia. Domyślali się o co chodzi, bo przez ostatnie dni wszystko kręciło się wokół jednego tematu. Od dnia, w którym Harry wyznał zespołowi, że jest gejem, wszystko stało się jasne. Harry poznał Louis'a z Collinem i od tamtej pory w jego głowie krążyły myśli, czy aby na pewno dobrze zrobił. W ten sposób powoli oddalał od siebie osobę, na której z każdym dniem bardziej mu zależało. Robił to w nieodpowiednim momencie, bo im lepszy kontakt Collin miał z Lou, tym bardziej Harry odczuwał brak tego drugiego.
Podniósł wzrok na chłopaków.
-Co masz zamiar zrobić z Lou?
-Dlaczego z góry zakładacie, że chodzi mi o niego, a nie o Williamsa?
-Bo mimo wszystko, takimi idiotami nie jesteśmy.-odparł Liam
-I nie jesteśmy ślepi.-dodał Horan-Czasami się nie kontrolujesz i wgapiasz się w niego, gdy nie patrzy.-wytłumaczył, widząc minę Hazzy. Styles zarumienił się.
-Myślisz, że miedzy Tomlinsonem a Collinem coś jest? Coś więcej, niż przyjaźń?-Liam zapytał Harry'ego.
-Nie wiem. Dawno nie rozmawiałem z Louis'em tak jak kiedyś. A z Collinem w ogóle.
-Może dziś będzie do tego okazja.
-Co?-Harry utkwił pytający wzrok w Horanie.
-Jest południe. One nie wyszedł z domu. Wyciągnij go z niego, idioto!
-Pewnie jest umówiony z Collinem...
-To zadzwoń i sprawdź.
-Nie chcę się wpieprzać...
-Ale czy ktoś ci każe? Przyjaźnicie się. Dlaczego te trzy lata miałyby zejść na bok z powodu Williamsa?
-A teraz wyciągnij ten pieprzony telefon i zadzwoń!
-Spokojnie Nialler.-Liam położy rękę na ramieniu kumpla.
-Jak mam być spokojny, jak żaden z nich nie ma zamiaru nic zrobić?-Harry lekko się uśmiechnął i wybrał numer chłopaka. "Żaden z nas"? pomyślał Styles. Jego zastanowienie przerwał głos Louis'a.


3 GODZINY PÓŹNIEJ

     -Może przejdziemy się wieczorem?-głęboki głos Collina rozniósł się po pokoju.  Razem z Lou siedzieli na kanapie w pokoju młodszego z nich. Collina objął ramieniem Louis'a. Lou nie sprzeciwiał się. Gest chłopaka sprawił, że poczuł się bezpiecznie. Poczuł się ważny dla kogoś, a właśnie tego potrzebował najbardziej. Z drugiej strony zastanawiał się, czy ktoś może stać się ważny w tak krótkim czasie?
-Przepraszam Col, ale nie dzisiaj.
-Dlaczego?
-Idę do Harry'ego.-Lou spojrzał w oczy Collina.
-Spoko.
-Chyba nie jesteś zły?
-Nie. Dlaczego miałbym?
-Tak tylko pytam.-zapadła cisza. Lou poczuł oddech na twarzy. Twarz Collina zbliżyła się do jego ucha.
-Jesteś dla mnie ważny, wiesz?-wyszeptał, na co przez ciało Louis'a przeszły dreszcze-Nie chcę cię stracić.
-Harry... On.. On jest tylko przyjacielem.-słowa z trudnością przeszły przez gardło Louis'a.
-Tak samo moim.
-Wiem-wyszeptał Lou
-Muszę już iść. Do zobaczenia jutro, Lou-musnął delikatnie policzek chłopaka.
-Pa...-Louis wciąż siedział na kanapie, nawet po opuszczeniu mieszkania przez Williamsa. "Jestem dla niego ważny. Jestem dla kogoś ważny..." Nagle jego uczucia zaczęły się wahać. Wszystko było w nieładzie, zamotane. Mieli spotkać się, obejrzeć film. Tak, jak tamtego wieczoru. Tego, kiedy nie został i tak cholernie tego żałował... Żałował, chciał spędzić go z Harry'm. Marzenie się spełniło. Ale wystarczyło kilka słów. Wystarczyło usłyszeć, że znaczy się coś dla kogoś, żeby zawahać jego uczuciami.

WIECZÓR
play ♥

      Czas mijał nieubłaganie, minuty dłużyły się, powoli odliczając czas do 20:00. Louis zawsze był punktualny, ale tym razem Harry chciał, by zjawił się wcześniej. Wszystko było gotowe. Przygotował dwa filmy, bo uważał, że to będzie ich maksimum tego wieczoru. Na stole stały soki i woda. Nie było alkoholu. Louis miał przyjechać autem, a Harry dobrze wiedział, jak bardzo kusiłoby go, np. piwo. W oddzielnych miskach był popcorn i chipsy, a na talerzu ulubione kanapki Lou. Harry wskoczył w luźne spodnie i bluzkę z logo jednego z ulubionych zespołów. Włączył telewizor i DVD. Po pokoju rozbrzmiał dzwonek. Styles rzucił pilota na kanapę i popędził otworzyć. Za drzwiami stała jego ideał w czystej postaci.
-Cześć Harreh...-powiedział Lou.
-Hej-Harry otworzył szerzej drzwi. Louis wszedł i ściągnął płaszcz. Harry go odwiesił, a Louis przeglądał płyty .
-Niezły wybór-powiedział z uśmiechem i podał jedną z płyt młodszemu chłopakowi, a sam wygodnie usiadł na kanapie.
     Przez pół filmu wymienili kilka słów. Film był ciekawy, ale po pewnym czasie, obu ogarnęła niezręczność. Wiedzieli, że muszą porozmawiać. O czymkolwiek. Harry radził sobie lepiej ze swoją orientacją, ale Louis wciąż potrzebował kogoś, z kim mógłby szczerze porozmawiać.
-Jak sobie radzisz?- zapytał Harry, jakby czytając drugiemu w myślach.
-Jak na razie ok. Chociaż czasem wciąż bywają noce, kiedy zastanawiam się nad pewnymi rzeczami.
-Jakimi?-Louis poprawił się na kanapie, przypadkowo szturchając Harry'ego. Dawno nie siedzieli tak blisko siebie. Harry mógł poczuć ciepło ciała Louis'a.
-Różnymi...
-Nad nami też?- pewność z jaką Harry zadał to pytanie zadziwiła obu.
-Między innymi...-zapadła krótka cisza-Brakuje mi ciebie...-wyszeptał Louis. Harry spojrzał na chłopaka, który po chwili odwrócił głowę.
-Mnie ciebie też. Zastanawiam się czasem, gdzie podział się ten idiota Tommo, który rozpromieniał każdy dzień zespołu. Zamieniał pracę w przyjemność. Ten, którego zastąpił Louis, który codziennie wygląda na przygnębionego, który w czasie wolnym zamyka się w domu...
-Wciąż tu jestem...-oczy Louis'a zaszły łzami.
Today I’m not myself
And you - you’re someone else

-Odsuwasz się od nas. Jesteś inny, od kiedy się przyznałeś. Jakbyś się wszystkiego bał. Tylko czego?-Harry nie spuszczał wzroku z twarzy Louis'a. Przyglądał się każdemu jej centymetrowi. Louis odwrócił powoli głowę i spojrzał głęboko w zielone oczy Harry'ego. Styles'a przeszły dreszcze.
-Bo się boję. Boję się, że stracę najbliższe mi osoby.
-Tracisz je zamykając się w sobie. Żadne z nas nie odwróciło się od ciebie.
-Wiem, ale trudno mi ostatnio. Czuje się, jakbym musiał się opanować, bo cokolwiek zrobię, może zostać źle odebrane.
-Ale czy to zrobiliśmy?
-Nie...
-Więc jeśli to twój jedyny powód....-urwał-Nie bój się niczego. Jedną z osób, która rozumie cię najlepiej jestem ja. Nie bój się przyjść do mnie nawet z jakimś drobiazgiem. Tak jak kiedyś...-Harry lekko dotknął dłoni Louis'a, na co ten ją zacisnął i lekko się uśmiechnął.
-Dziękuję ci-wyszeptał-Chyba już pójdę...-wstał po czym Harry zrobił to samo. Cierpliwie zaczekał, aż Tomlinson ubierze buty i płaszcz.
-Dobranoc Loueh.-powiedział Harry, na co Louis się uśmiechnął.
-Dobranoc.-stanął za progiem.-Jeszcze raz ci dziękuję.
-Obiecaj, że nigdy się nie poddasz.
-Nigdy. Nigdy was nie zawiodę.-odpowiedział.
     Stali w ciszy, mimo chłodu panującego na zewnątrz. Zimne powietrze dostawało się do mieszkania przez otwarte drzwi, w których stał Harry.
"Jakim cudem między wami nic nie ma?" Louis przypomniał sobie słowa Collina. Właśnie. Stał tak blisko. Miał szansę jedną na milion."Dlaczego miałbym jej nie wykorzystać?" 
     Zrobił krok do przodu, stanął na palcach i delikatnie dotknął warg Harry'ego. Były ciepłe. Harry położył dłoń na szorstkim policzku Louis'a, ale ten odsunął się, odwrocił i szybkim krokiem ruszył do auta.

środa, 7 sierpnia 2013

DZIAŁ 4 ♥ "I didn't want it this way, I only wanted to say I loved you right."

    Collin Williams był średniego wzrostu, dobrze zbudowanym brunetem, o wyraźnych ciemnych oczach. Miał 22 lata. Wchodząc do salonu powitał Louis'a szczerym i szerokim uśmiechem, co od razu spodobało się chłopakowi.
-Cześć-śmiało podał dłoń-Miło cię poznać poznać.-powiedział z wyraźnym akcentem.
-Hej. Mnie ciebie też.-Lou uśmiechnął się i potrząsnął lekko dłonią-To my już może pójdziemy. -powiedział do Harry'ego.
     Wyszli i właśnie w tym momencie Harry pożałował jeszcze bardziej. Uwielbiał blask  w oczach Louis'a. Ale nie tym razem.
-Cholera! Jakim ja idiotą muszę być!-powiedział do siebie. Jedyne, co mu pozostało, to mieć nadzieję, że nic więcej się z tego nie wywiąże.

     Pół godziny później Louis miał wrażenie, jakby znał Collin'a kilka lat. Opowiadali o sobie nawzajem, o swoich znajomych, rodzinie, zainteresowaniach...
-Lou, jak długo jesteś gejem?-zapytał Collin. Siedzieli obok siebie na brzegu fontanny. Lou oparł się łokciami o kolana, a w dłoniach obracał kamyk.
-Szczerze mówiąc, to zorientowałem się około miesiąca temu, ale dopiero kilka dni wstecz zerwałem z dziewczyną.
-Późno to zrobiłeś.-zauważył
-Tak, wiem. Tak jakoś wyszło.
-Jeśli mogę zapytać, jakim cudem, między tobą a Harry'm nic nie ma? Jeśli nie ma oczywiście.-Louis spojrzał na Collin'a i lekko się zaśmiał.
-Może dlatego, że Hazz jest hetero?
-Co? Przecież jest gejem.-Collin zaśmiał się, za to Louis spoważniał. Z jego rąk wypadł kamyk, którym do tej pory się bawił. Wyprostował się i spojrzał na Collin'a.
-Żartujesz, prawda?
-Nie. Serio. Myślałem, że wiecie. W końcu się przyjaźnicie.
-Tak, ale... nic nam nie powiedział.
-Może się bał?
-Może... Jak długo o tym wiesz?
-Powiedział mi około dwóch miesięcy temu, kiedy nie był jeszcze tego pewny.
-Możemy już wracać?-Lou zapytał cicho.
-Jasne.-odparł Collin z lekkim uśmiechem.

     Louis nie mógł zasnąć. Powodem tego były setki pytań i przemyśleń kłębiących się w głowie chłopaka. Powinien teraz myśleć o Collinie, ich spotkaniu. Ale jeśli H był gejem i przedstawił Lou innego geja... Czy Lou nie miał szansy u Harry'ego? Czy Harry dowiadując się o orientacji przyjaciela, chciał go popchnąć w stronę Williamsa, tylko dlatego, żeby mieć pewność, że Louis nie zakocha się w nim? "Ale on nie wie, że już za późno." . Louis czuł, że nie wiadomo, jak cudownym chłopakiem okazałby się Collin, nie zmieni w jednym momencie uczuć do Styles'a. A może już na obecnym etapie powinien odpuścić?

     -Dlaczego mi nie powiedziałeś?-zapytał Louis, podchodząc od tyłu do Harry'ego. Skorzystał z okazji, kiedy reszta chłopaków przygotowywała się do sesji. Harry odwrócił się.
-Wystraszyłeś mnie! Nie powiedziałem ci czego?-Styles wyglądał na zdezorientowanego.
-Że jesteś gejem!
-Ciszej Louis!
-Dlaczego ciszej? Dlaczego nam nic nie powiedziałeś?-oczy Lou przepełniły się smutkiem i żalem.-Nie ufasz nam?
-Nie! Wręcz przeciwnie! Ufam i to bardziej niż komukolwiek. Ale... zabrakło mi odwagi. Wiesz jak trudno było powiedzieć Collinowi, rodzicom, siostrze? -wbił wzrok w podłogę-Skąd w ogóle o tym wiesz?
-Collin mi powiedział.
-Tak po prostu "Ej, Lou! Wiesz, Hazz jest gejem!" ?
-Nie, on... Nieważne, powiedział mi.
-Ale ja chcę wiedzieć.-Harry wypowiedział słowa głośniej i dosadniej, niż miał zamiar.
-On... Zapytał się, dlaczego między nami nic nie ma.- Harry nie odpowiedział. Korciło go, aby zapytać Louis'a co mu odpowiedział. Ale Louis się oddalił. Nie dał mu nawet szansy zadać pytanie.
      Harry nie spodziewał się, że ktokolwiek dowie się nie od niego samego. Prędzej czy później chłopacy dowiedzieliby się, ale od niego. Widział, że Lou jest przygnębiony, a podczas zdjęć na jego twarzy widniał udawany uśmiech. Louis zastanawiał się, dlaczego Harry powiedział komuś kogo w porównaniu z zespołem zna naprawdę krótko. Po sesji Harry podszedł do Louis'a, stanął za nim, wyszeptał ledwo słyszalne "przepraszam" i zanim Lou się obejrzał, Harry'ego już nie było.


TYDZIEŃ PÓŹNIEJ 

     -Dostałem propozycję zagrania w kolejnym meczu charytatywnym.-powiedział Lou. Był z Collin'em na spacerze. Słońce zaszło i Londyn powoli pogrążał się w mroku. Po kilku dniach znajomości Tomlinson czuł się pewnie w towarzystwie Collin'a i bez skrępowania mógł powiedzieć, że był on świetnym facetem. Każdy go mógł chcieć. Ale to właśnie Louis miał ku temu cholernie wielką szansę.
-To świetnie! Na jaką rzecz?
-Po raz drugi dla Bluebelll Wood Children's Hospice.
-To w Doncaster, prawda?
-Tak. Cała rodzina tam będzie.-uśmiechnął się na samą myśl o ukochanym sporcie, w rodzinnym mieście, na szczytny cel. Z zamyślenia wyrwał go dotyk palców, które powoli wplatały się pomiędzy jego. Spojrzał an chłopaka, a ten lekko się uśmiechnął.
-Ja też mogę tam być?-zapytał, spoglądając w jego oczy.
-Oczywiście! Jedź z zespołem, to dostaniesz się na miejsce bez problemu.- zaśmiali się oboje. Nie zauważyli upływającego czasu, póki nie znaleźli się pod domem Louis'a.
-No to... Cześć-powiedział Lou.
-Pa..-odpowiedział Collin. Pochylił się delikatnie do przodu. Lou spanikował. Odsunął się puszczając, a wręcz wyszarpując rękę z dłoni Collin'a.
-Przepraszam, Col. Dobranoc.-wyszeptał, nie spoglądając w oczy chłopaka i ruszył do drzwi. Rzucił kluczyki na komodę w przedpokoju i chwycił telefon, który tam zostawił. 2 nieodebrane i SMS.
"Hej Lou. Co robisz? Może spotkalibyśmy się? Trochę się nudzę..."
Lou poczuł ciarki na plecach. Minęła go kolejna okazja.

_____________________________________________
Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie Wam do gustu tak jak poprzednie. ♥

Nominacja do Liebster Award od Alex ♥


1.Bez jakiej rzeczy nie ruszasz się z domu?
Bez telefonu i chusteczek :D

2.Ile masz lat?
We wrześniu 17. 

3.Wolisz psy czy koty?
Psy ♥

4.Dlaczego zacząłeś/ęłaś prowadzić bloga?
Natchnienie :D

5.Czy zdarzyło Ci się czegoś w życiu żałować? 
Zbyt wielu rzeczy.

6.Czego nie lubisz w innych blogach?
Chyba nie ma takiej rzeczy :D

7.Wolisz zimę czy lato?
Jesień xD

8.Skąd wzięła się nazwa twojego bloga?
Od tatuażu Harry'ego, który jest zmienionym wersem piosenki The Tremp-Sweet Disposition ♥

9.Skąd wziął się pomysł na twojego bloga?
Zawsze pisałam ff o zwykłych parach. Od dawna shippuję Larry'ego, więc zastanowiłam się, dlaczego nie miałabym spróbować napisać właśnie o nich.

10.Ulubiona potrawa z dzieciństwa to?
Nie wiem XD

11.Co najbardziej lubisz jeść na śniadanie?
Płatki ♥

Przepraszam, ale nie nominuję nikogo. Zwyczajnie nie mam na to czasu. ♥

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

DZIAŁ 3 ♥ "All day, all night, I'll be waiting standby."

     -No chyba żartujecie!- usłyszał stłumiony głos Liam'a.
-Liam, czy to ci wygląda na żarty?- ten głos należał do Niall'a. Ciekawość nie pozwoli wejść do środka.
-Ale... On... Był normalny!
-Przecież nadal jest!- odparł Zayn.
Louis wiedział o czym rozmawiają.
-Czyli bycie innej orientacji oznacza bycie nienormalnym?- Louis wparował do pokoju przerywając rozmowę. Z pewnego rodzaju ulgą zauważył, że Harry'ego nie ma jeszcze w pomieszczeniu.
-Lou... Nie chodziło mi o to...-Liam za wszelką cenę próbował się bronić.
-A o co?
-No... Zachowywałeś się normalnie. W sensie zwyczajnie, jak stary Tommo.-Payne był speszony.
-A czy teraz nim nie jestem? Zauważyłeś, żebym w ostatnim czasie zachowywał się inaczej?! Gejowato, czy coś?! Wciąż jestem tym Lou z Doncaster. Tym z pierwszego dnia XFactora...
-Sorry! Nie mam na co dzień do czynienia  z gejami! Trudno mi się zachowywać w towarzystwie jednego z nich.
-Jestem tylko człowiekiem! Twoim przyjacielem. Nie lecę na ciebie. Co w tym trudnego?-nie czekał na odpowiedź. Odwrócił się i zdenerwowany ruszył korytarzem budynku studia, potrącają kogoś na zakręcie. Nie specjalnie zwrócił na to uwagę. Nie wiedział, gdzie iść, więc ruszył schodami w dół, a potem w kierunku tylnego wyjścia. Usiadł na schodach.
     Czy był inny? Tylko dlatego, że nie pociągały go dziewczyny? Przecież to nie on sam sobie to wybrał. To przyszło samo. Niespodziewanie.
     Harry rozmasował ramię i już miał krzyknąć za Tomlinson'em, kiedy ten zniknął. Ruszył w kierunku studia, w którym mieli nagrywać.
-Co się stało z Lou?-zapytał zaraz po przekroczeniu progu.
-Zdenerwował się...- odparł Zayn
-Pewnie.. ma zły dzień czy coś...-dodał Horan. Harry pokręcił głową i ruszył śladem przyjaciela. Rozglądał się po parterze, gdy zauważył uchylone drzwi wyjścia ewakuacyjnego. Skierował się tam i otwierając szerzej ciężkie drzwi, zobaczył Louis'a siedzącego na schodach. Bez słowa usiadł obok, ale Lou nawet nie podniósł głowy. Kontynuował skubanie rękawa swetra.
-Co jest? - zapytał cicho Styles
-Nic takiego.-odparł krótko.
-Po co udajesz?-Louis podniósł głowę, a jego niebieskie tęczówki przeszyły Harry'ego. Chłopak zastanowił się, czy ten wzrok dział tak tylko na niego.-Harry, nie wiem, czy to dobry moment na takie rozmowy.
-Tak. Jest. Jesteś zdenerwowany, ale ja chcę ci pomóc. A żeby to zrobić muszę znać powód.
-Nie sądzę, żebyś mógł mi jakkolwiek pomóc.- "sama twoja obecność mi nie pomaga" dokończył w myślach.
-Zawsze warto spróbować.-odparł Harry, przyjacielsko szturchając Tomlinson'a.
     Lou był na krawędzi. Wiedziała Eleanor, wiedzieli chłopacy. Reakcja każdego była inna. Chłopak nie bardzo chciał, żeby Harry się dowiedział. Ale to mogła być ich pierwsza i ostatnia, a zarazem najlepsza szansa na zwierzenie się z sekretu.
-Czy według ciebie osoba homo- lub heteroseksualna jest kimś nienormalnym?-zapytał cicho szatyn.
-Nie. Przecież to człowiek, jak każdy inny. Kocha drugą osobę taką samą miłością, co hetero. Płeć nie ma większego znaczenia. Miłość jest równa...- "gdybyś tylko wiedział, jak dużo o tym wiem..." -Dlaczego pytasz? - po raz kolejny zastygli w ciszy. Louis podniósł głowę, wbijając wzrok w nicość. Harry nie uzyskał odpowiedzi. Spojrzał na przyjaciela i to mu wystarczyło. Tomlinson zagryzł wargi i ponownie wbił spojrzenie w ziemi. Harry otoczył go ramieniem i delikatnie przyciągnął go do siebie. Louis poddał się i wtulił w Harry'ego.
-Źle mi z tym. A jednocześnie czuję się lepiej, gdy przyznaję się do tego.
-Dlaczego ci źle?
-Wiem, że gdy dowiedzą się inni, nie dam rady...-Harry usłyszał pociągnięcie nosem.
-Lou, dasz radę. Nie jesteś od nikogo gorszy. Jesteś lepszy w tym, że masz odwagę się przyznać.-wyszeptał koło ucha Louis’a, co trochę uspokoiło szatyna. „I mówi to osoba, na której zależy ci najbardziej…” pomyślał Tomlinson.
-Dziękuję ci. – starszy chłopak delikatnie wyplątał się z ramion Harry’ego, który niechętnie go wypuścił. –To.. rzeczywiście musi być dla was dziwna sytuacja…
-Dlaczego?
-Jestem gejem, a wy chłopakami. Trochę niezręcznie, musisz przyznać.
-Uwierz mi, to nie będzie miało żadnego wpływu na nas-uśmiechnął się lekko-Poza tym spotykam się.. to znaczy, po przyjacielsku z jednym gejem.
-Serio?- Lou poczuł nieprzyjemne ukłucie. 
-Tak. Jest sympatyczny. Ma na imię Collin. Powinniście się poznać.
-Dzięki. Z chęcią. -odparł Louis z lekkim uśmiechem. "Co mam do stracenia?"


NASTĘPNEGO DNIA

     "Boże... Co ja robię... Pcham moich przyjaciół w swoje ramiona, zamiast sam zacząć działać...." Harry zastanawiał się, co go zmusiło do wspomnienia Louis'owi o Collinie... Musiał przyznać, że wyznanie Louis'a, choć zaskakujące, mimo wszystko go ucieszyło. Harry podziwiał go, że posiadał odwagę, której jemu samemu brakowało. Harry momentami wciąż nie był pewien samego siebie. Myśli o byciu homo spychał do tej pory na bok, tłumacząc sobie, że ma zaledwie 19 lat, więc inna orientacja jest tylko urojeniem. Ale pewien czas temu doszedł do wniosku, że jest chyba tak, jak podejrzewał. Nie wiedział o tym nikt, oprócz Collina, Gemmy i mamy.
W tym momencie naszło go dziwne uczucie. No bo jak mógł powiedzieć Collinowi, a nie potrafił czwórce najlepszych kumpli? To oni powinni dowiedzieć się w pierwszej kolejności...
     Jako pierwszy przyszedł Louis. Jego potargane włosy zawsze podobały się Harry'emu. Uważał, że dodawały mu niesamowitego uroku. W dodatku ten uśmiech...
-Cześć! -otrząsnął się.-Collin zaraz przyjdzie.
-Wciąż nie jestem pewien, czy to dobry pomysł.-Lou przeczesał palcami włosy, przez co były jeszcze bardziej w nieładzie. "Tomlinson! Doprowadzasz mnie tym do szału!"
-Dlaczego? Zaufaj mi! Jest świetnym gościem. -Harry nie wierzył w to, co mówił-Przecież z taką łatwością przychodzi ci zawsze poznawanie nowych osób.
-Taak.-wzruszył ramionami "Może to dlatego, że wolałbym ciebie, idioto?" Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Harry zniknął, żeby po chwili wrócić z Collinem do salonu.
-Lou, to Collin. Collin, to Louis.- z lekkim uśmiechem przypatrywał się obojgu.

______________________________________
Proszę, dział numer 3 ♥ Dziękuję Izie♥  Miałam zastój, przedstawiła mi dwa swoje pomysły i dzięki niej czytacie właśnie ten rozdział ♥ Ile serduszek....

czwartek, 1 sierpnia 2013

DZIAŁ 2 ♥ "A moment, a love, a dream, a laugh, a kiss, a cry, our rights, our wrongs..."

MUZYKA Lifehouse "It is what it is"

    Był wściekły na samego siebie, że nie został. Przecież liczyła się dla niego każda chwila, a sprawę z Calder mógł załatwić następnego dnia. Docisnął pedał gazu, żeby jak najszybciej mieć to za sobą. Zaparkował auto, ale nie wysiadł z niego. Oparł ręce na kierownicy i po raz kolejny powtórzył wcześniej ułożoną wypowiedź. Powoli i niechętnie wysiadł z auta i ruszył w kierunku drzwi. Zabrał głęboki wdech i nacisnął dzwonek.
-Lou? -Eleanor była zaskoczona, ale mimo ostatniej nocy na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Mogę?- Lou zachowywał powagę
-Jasne. - dziewczyna otwarła szerzej drzwi, aby wpuścić chłopaka. Podeszła do niego i już chciała pocałować, kiedy ten odwrócił głowę, przez co usta Calder wylądowały na pokrytym lekkim zarostem policzku chłopaka.
-Co cię sprowadza?
-Musimy porozmawiać. Poważnie.- odparł Louis. Eleanor przeczuwała, że nie będzie to miły wieczór. Usiedli na kanapie.
-Może się czegoś napijesz?
-Nie, dziękuję. Nie przeciągajmy tego.-wziął głęboki oddech-Nie możemy być razem.-wypalił.
-Dlaczego?- wyszeptała, kiedy w jej oczach powoli zbierały się łzy. Louis nienawidził, kiedy dziewczyna płakała. Jakakolwiek. Zawsze miał wyrzuty sumienia i mięknął. Ale nie tym razem... Nie mógł.
-To skomplikowane...
-Masz kogoś? To wcale nie jest skomplikowane!- Eleanor prawie krzyczała.
-Nie, ty nie rozumiesz...
-Już nie rozumiem!
-Ja... Czuję , że jestem gejem!- wyrzucił z siebie. Poczuł się lżej. Pierwszy raz przyznał to przed sobą na głos-Tak, jestem nim.-powtórzył, jakby chciał się jeszcze bardziej do tego przekonać. Eleanor znieruchomiała. Oboje wstali. "Jak to możliwe?!" przemknęło przez jej głowę.
-Wyjdź....Wyjdź natychmiast!-zaczęła popychać go w kierunku drzwi- Wyjdź pedale!- zatrzasnęła drzwi. Louis zesztywniał. Pedale  ? To zabolało. Bardzo...
     Usiadł za kierownicą. Poczuł się źle. To było zwykłe słowo. Ulotne. Niewidzialne. Nietrwałe. Wypowiedziane przez osobę, która dawno nic dla niego nie znaczyła. Ale jednak bolało.
     Odpalił silnik i powoli ruszył przez miasto. O tej godzinie drogi były puste, ponieważ ludzie woleli zwiedzać Londyn nocą spacerując.

Tomlinson wybrał dłuższą trasę. Obok domu Harry'ego. Zatrzymał się i wahał przez chwilę. Widział łunę światła . "Nie śpi." . Harry nie spał przy filmach. Louis odpiął pas i wyjął kluczyki ze stacyjki. Ale nie wyszedł. Bawił się breloczkiem przy kluczach. Chciał tam być. Obejrzeć po raz setny 'To właśnie miłość'. To nieważne, że oboje znają ten film na pamięć. Każdą kwestię. Byliby razem...

     Harry podszedł do okna, zwabiony dźwiękiem silnika. Odchylił lekko zasłonę. Przed domem stało czarne, terenowe auto. Znał je. W środku siedział Louis ze spuszczoną głową.
     Harry ledwo ucieszył się, że chłopak wrócił, kiedy nagle szatyn przekręcił kluczyki i po prostu odjechał. Stchórzył? Harry'emu zrobiło się przykro. Mógłby w tym momencie wymyślać różne scenariusze, ale nie chciał. Wolał wyłączyć film i iść spać, niż robić sobie jakiekolwiek nadzieje, czy denerwować się bardziej.



NASTĘPNEGO DNIA

     Pokój rozświetlało coraz więcej promienie słabnącego, jesiennego słońca.
     Obudził się, spojrzał na zegar. 11:18. Nie chciał wstawać. Nie chciało mu się nic. W końcu dzisiaj mieli wolne. Nawet nie wiedział, czy w domu jest jakiekolwiek jedzenie.
     Wygramolił się z łóżka, przeczesał palcami włosy i udał się do kuchni. Otwarł lodówkę. Pusto. Wstawił wodę na herbatę i zabrał jabłko. Usiadł na kanapie w salonie i chwycił pilota. Przez długi czas tylko przełączał kanały, zanim znalazł coś co mogłoby przykuć jego uwagę choćby na 5 minut. Po około pół godziny do wstania z kanapy zmusił go dzwonek do drzwi.
-Nialler?- zdziwił się Louis
-A kto inny? - zapytał blondyn, wchodząc do środka - Przecież sam kazałeś mi przyjść.
-Po co?
-Po płytę The Fray!-Irlandczyk przewrócił oczami.
-Jezu! Sorry! Zapomniałem!-Louis poszedł do sypialni, a gdy wrócił, Horan popijał kawę w kuchni. Louis usiadł naprzeciwko, zalewając sobie drugą herbatę. 
-Co słychać?
-Wszystko OK. Chyba...-Louis upił łyk herbaty, a Niall zlustrował go wzrokiem.
-Nie kłam-rzucił krótko. Louis uniósł lekko brwi -Przecież widzę, że nie.
-Zerwałem z Eleanor.-Niall odłożył kubek i otworzył szerzej oczy.
-Przykro mi... -wydusił, nie wiedząc, co powiedzieć.
-A mnie nie.
-Co?-Irlandczyk o mało nie zakrztusił się kawą.
-Tak po prostu. - odparł spokojnie szatyn.
-W sensie, jak w filmach? Miłość się wypaliła i takie tam? 
-Tak. Między innymi.-widząc niezrozumienie na twarzy przyjaciela, Louis wziął głęboki oddech. "Teraz albo nigdy. To twój najlepszy kumpel." - Jestem gejem.-po raz drugi, tak jak w przypadku Eleanor, poczuł ulgę mieszającą się ze strachem. Twarz kumpla przybrała nieodgadniony wyraz, co zakłopotało Tomlinson'a. - Nie bój się Nialler, nie jestem pedofilem i nie lecę na was-dodał szybko, na co blondyn zaśmiał się lekko.
-Spoko. Nie boję się o to. Tylko... skąd wiesz, że nim jesteś? Skąd wiesz, że po prostu nie przestałeś kochać Calder? Brak miłości nie zawsze wiąże się ze zmianą orientacji.-zauważył. No właśnie. Jedynym innym powodem był Harry. A raczej to, w co przerodziła się przyjaźń ze strony Louis'a. Ale miał tak bez niczego powiedzieć Niall'owi "zakochałem się w Harry'm" ?
-Nie czuję pociągu do dziewczyn-odpowiedział wymijająco.
-Może żadna nie miała czym zwrócić uwagi? - Niall wciąż wiercił dziurę w Lou.
-Nie, Niall. Poza tym wszystkim, ja to po prostu czuję.
-Masz kogoś?-Louis podniósł wzrok znad kubka -Albo zakochałeś się w kimś? - intensywność wzroku starszego chłopaka onieśmieliła lekko blondyna.
-Skąd takie pytanie?- zapadła cisza. Irlandczyk spuścił głowę. Zabrał łyka kawy, aby zyskać na czasie. Louis domyślał się wszystkiego, ale chciał, żeby to padło z jego ust.
-No bo... wczoraj.. Zayn mi powiedział. -nieśmiało spojrzał na Lou, chcąc uchwycić jego wzrok, ale ten odwrócił głowę i zaczął nią kręcić-Martwiłem się o ciebie.
-Nie potwierdziłem, że chodzi o Harry'ego.
-Ale też nie zaprzeczyłeś. Kiedy coś nie jest tym, na co wygląda, po prostu to mówisz. Nie zachowujesz się, jakbyś bał się prawdy. Znam cię już pewien czas. - cisza zapadła na dłuższy moment-Co teraz zamierzasz zrobić?
-Z czym?
-Z Harry'm.
-Nic. Bo nic nie mogę.
-Dlaczego tak uważasz? - zapytał Niall zdziwiony bezsilnością przyjaciela.
-Niall, on jest hetero. Ja jestem homo. On traktuje mnie jak przyjaciela. Ja jego bardziej.-w oczach Louis'a bez problemu dało się dostrzec smutek. Jego oczy zawsze mówiły prawdę.
-Przykre...
-Ale prawdziwe...

***
Kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że przyjmiecie go tak dobrze jak ostatni. Na prośbę jednej z czytelniczek zmieniłam czcionkę. Mam nadzieję, że teraz jest lepiej. Dziękuję ♥